Jeśli chodzi o wierność, bardzo zabrakło mi dusznego, ciężkiego, pełnego absurdu i groteski klimatu, typowego dla prozy Marqueza. Chociaż fakt faktem, nie jest to klimat łatwy do oddania na ekranie. Tym bardziej chwała temu, komu by się ta sztuka udała. Z tego co wiem, Marquez do tej pory konsekwentnie odmawia zgody na sfilmowanie "Stu lat samotności". Może na szczęście.
Ja tam myślę, że do sfilmowania "Stu lat samotności" nieźle nadałby się Kusturica.