Cóż, filmik łatwy do oglądania. Bardem gra dobrze, nawet trochę nas wciąga w tą opowieść. Obiekt jego uwielbienia...no cóż, czegoś mi tu brak. Słuchając wypowiedzi aktorki na temat jej roli, można dowiedzieć się, że jest to postać tak złożona, że właściwie nie wiadomo, dla czego zachowuje się w dany sposób. To rzeczywiście ciekawa teza, ale brak mi jakiejś autentyczności, poczucia pewności, przekonania/?/. Nie czytałam książki, nie mogę więc stwierdzić, jak się ma do niej film. Mnie trochę razi tak gładkie przechodzenie z tonu rozpaczy, w motywy, nieco zabawne. Niestety, powoduje to też poczucie dystansu, jakiego nabieramy do całej historii. Gdyby i te "śmieszne" motywy niosły w sobie dramatyzm...ale nie niosą. Postacie "dalsze" są dość "kliszowe", ale dobre /matka, krewny - doskonały w drobnych rolach Pan Elizondo, kuzynka itp/.
Całość dość płaskawa, aż szkoda. Ciekawe ujęcie "przez maszynę do pisania".
Największy, gigantyczny minus, za charakteryzację! Trudno uwierzyć, że chcąc zrobić "dzieło", nie zauważono, czy pozwolono na taką "obsuwę".
Ogólnie mówiąc, jak chce się zobaczyć film, który nas zbytnio nie przejmie, to trafiliśmy w sam raz.