Właśnie wróciłam z seansu i powiem tak... Toż to można w wielu ujęciach podpiąć pod komedię, ok, wiem, że nie istnieje coś takiego jak "stricte czysty" gatunek, ale bez przesady... Melodramat to za duże słowo jak dla tego filmu.
Poza tym nie wiem kto im tam robił charakteryzację, czy też wizaż, bo bardzo to frustrujące kiedy bohaterzy, którzy nie powinni się zbytnio różnić wiekiem w pewnym momencie swego życia wyglądają jak dziadek kontra nastolatka. Kot oglądał chyba domyśli się o co mi chodzi;)
Pozdrawiam.
PS: Ogólnie film był ok.